Silikony, SLS-y i parabeny – czy mogą powodować wypadanie włosów?
Trafiłem ostatnio na parę „eko” stron straszących tymi substancjami. Wnikliwie czytając opisy ich szkodliwego działania, zdołałem się nawet trochę przerazić. Ale chwila … pomyślałem… nie ma się co bać, a informacje trzeba poddać weryfikacji. I wiesz co? Te wszystkie alarmujące doniesienia uznałem za typowe „strachy na Lachy”.
I stwierdziłem, że każdy pisze tak, jak mu wygodnie i tylko to, co pasuje do jego filozofii.
Sam tak robię, a moją filozofią jest filozofia złotego środka i umiaru. Dlatego mam zamiar rozprawić się z paroma obiegowymi mitami na temat potencjalnie szkodliwych składników kosmetyków do pielęgnacji włosów.
Jedno, co musisz wiedzieć to to, że wymienione w tytule silikony, sls-y i parabeny niemal na pewno nie powodują wypadania włosów, choć czasem oczywiście mogą zaszkodzić, ale w tym przypadku nie ma mowy o uogólnieniach. Jeśli szkodzą, to są to wyłącznie indywidualne, osobnicze i (co najważniejsze) odosobnione reakcje.
Silikony w kosmetykach do włosów
Sam przez dłuższy czas tkwiłem w przekonaniu, że silikony to samo zło. To nie do końca prawda. Faktem jest, że silikony tworzą wokół włosów otoczkę, dzięki czemu włosy stają się pełniejsze i jakby bardziej lśniące. Powłoczka ta z jednej strony chroni włosy przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, ale z drugiej (jeśli jej nie zmyjesz) może blokować przenikanie do włosa substancji odżywczych dostarczanych z zewnątrz.
No ale silikony nie są takie złe, jak malują je ich przeciwnicy, część z nich rozpuszcza się w wodzie i jeśli wybierzesz szampony z takimi właśnie silikonami, możesz mieć pewność, że na trwałe nie oblepią twoich włosów, nie obciążą ich i nadadzą im jednocześnie przyjemną, pożądaną strukturę.
Silikony a wypadanie włosów
Na mój chłopski rozum zagrożenie polega jedynie na tym, że silikony, które nie rozpuszczają się w wodzie, mogą gromadzić się też na skórze głowy i oblepiając ją, zatykać ją. Wtedy robi się niefajnie, bo pojawiają się podrażnienia, skóra nie ma jak oddychać, mieszki włosowe też. Może pojawić się też problem z blokadą porów i ujść mieszków włosowych, z których wychodzą na świat nowe włosy.
To zjawisko może przyczynić się od osłabienia mieszków wytwarzających włosy, ale jeśli zadbasz o to, by jednak skórę dokładnie oczyszczać i / lub stosować wyłącznie szampony z silikonami rozpuszczalnymi w wodzie, albo takimi, które ulatniają się samoistnie (czytaj tutaj u ANWEN o co chodzi) to na pewno kosmetyki ci nie zaszkodzą.
SLSy i SLESy w kosmetykach do włosów
Te składniki są detergentami, czyli środkami odtłuszczającymi i usuwającymi zanieczyszczenia. Można je spotkać dosłownie wszędzie, przy czym SLS jest uważany za bardziej szkodliwy, a SLES za mniej szkodliwy detergent.
O co chodzi z tą szkodliwością? Ano uznano, że środki te kumulują się w ciele i mogą powodować różne choroby. Fakt, to zagrożenie, pozostaje jedynie pytanie, w jakim stopniu się kumulują?
Ano, szczerze mówiąc w niewielkim. Nie można nawet uznać je za środki kancerogenne, nawet u osób, które regularnie myją się detergentami.
Ich działanie, w porównaniu z detergentami naturalnymi (substancjami śluzowymi mającymi tendencje do spieniania się) jest nieco agresywniejsze, ale i tak na tyle łagodne, by nie było potrzeby obawiać się ich używania.
W rozsądnych ilościach, czyli nawet stosowane raz dziennie do mycia włosów, na pewno nikomu nie zaszkodzą i na pewno nie spowodują wypadania włosów.
SLS a wypadanie włosów
SLS prawie na pewno nie spowodują ani nie nasilą wypadania włosów. Nawet jeśli skumulują się gdzieś w tkankach skóry głowy, to i tak po pewnym czasie zostaną wydalone. Życie człowieka jest zbyt krótkie, by mogły skumulować się na tyle, żeby ich obecność okazała się zabójcza lub szkodliwa.
Parabeny „ou maj god” jak się przed nimi bronić?
A trzeba się bronić? Niekoniecznie. Znam wiele osób, które urodziły się w latach 40-50-tych ubiegłego wieku i wciąż żyją i mają się zdrowo. To wtedy zaczęto stosować parabeny – środki, które mają przede wszystkim właściwości konserwujące.
Dzięki nim możemy kupić kosmetyki, które wcześniej przez kilka tygodni stały na półce i używać ich tygodniami lub miesiącami.
Podstawowym zagrożeniem związanym z parabenami ma być ich wpływ estrogenogenny. Skoro tak, to dla włosów powinny być przyjazne tak, jak same estrogeny.
Parabeny a wypadanie włosów
Skoro parabeny działają estrogennie i łączą sięz receptorami estrogenowymi, to tym bardziej powinny sprzyjać wzrostowi włosów. Koniec kropka. Takie jest moje zdanie.
Reasumując
W kontekście porostu czy wypadania włosów nie ma sensu przejmowanie się tymi składnikami. Są stosowane od dziesięcioleci i na pewno wyrządziły mniej szkód niż cola czy syrop glukozowo – fruktozowy. Włosy i tak myjemy zazwyczaj raz dziennie, nie musimy więc obawiać się, że te składniki nam jakoś szczególnie zaszkodzą.
Ba! Moi dziadkowie żyli w epoce „non iron”, syntetycznych firanek i azbestu. I jeszcze żyją, choć na szczęście z azbestem nie mają już do czynienia. Ich włosy też mają się nieźle.
Wniosek: wszystko, co może zaszkodzić, szkodzi tylko zbyt dużych ilościach, a to, co ma pomóc pomaga, ale tylko w ilościach umiarkowanych, bo w nadmiarze też może bardziej zaszkodzić niż pomóc!